Oprócz codziennej dawki informacji bieżących chcę napisać dwa słowa na temat tego czym i jak tu się jeździ.
Otóż Chiny produkują w swoich fabrykach chyba wszystkie marki świata. Samochody przeznaczone na rynek Chiński mają nazwę oryginalną i chińską (przykład na zdjęciu). Dodatkowo produkuje się dziwne modele znanych marek np. Volkswagen NTANA coś jak Passat ale chyba tylko na rynek chiński.
Ponad to dużo chińczyków jeździ rowerami ze wspomaganiem tzn. z alternatywnym napędem elektrycznym, który pozwala na przejechanie 40km na jednym ładowaniu. Jest to tak sprytnie zrobione, że trudno rozpoznać rower z silniczkiem od normalnego pedałowca.
Przepisy – są a jakże tyle , że z ich przestrzeganiem jest kłopot….. chińczycy jeżdżą na „grubość lakieru” wymuszając nieustająco pierwszeństwo, a światła „obowiązują” tylko na dużych skrzyżowaniach – policji nie ma. Nasz kierowca autobusu zaskarbił sobie u mnie miano szaleńca ale na krótko…..dopóki nie wsiedliśmy do taksówki. To był horror….wymuszanie np. na autobusie to pikuś, rowerzyści na grubość ubrania, jak wyjeżdżał spod hotelu to walnął w słupek a pod Silk Market zajechaliśmy drogą dla rowerów bo na głównej był korek.
Jedno należy jednak chińczykom oddać – jeżdżą bardzo wolno…..wszyscy…60km/h max i chyba tylko dlatego nie ma tu wcale wypadków.
Jeszcze gorzej od zmotoryzowanych jeżdżą rowerzyści. Dla nich jazda pod prąd to normalka, przejeżdżanie przez skrzyżowanie w poprzek na czerwonym – chleb powszedni. Piesi to już totalna komedia – np. dwóch panów żywo dyskutujących na przejściu dla pieszych NA ŚROKU JEZDNI widziałem już parokrotnie. A najczęściej sobie chodzą jak chcą i kiedy. Pamiątki też nam chciano sprzedać na środku jezdni.